Ledwo przytomna potoczyłam się w stronę kuchni. Gdy doszło do mnie, że nie ma nic w lodówce, zaczęłam od niechcenia sprzątać resztki pizzy. W czasie pracy oświeciło mnie, że dalej tkwię w tek samej sukience co wczoraj. Już po kwadransie wyłoniłam się z łazienki odświeżona.
-Dzień dobry- powitała mnie Ines z uśmiechem. Jej włosy przybrały objętości, sprawiając wrażenie jeszcze gęstszych niż są w rzeczywistości.
-Hej. Jeśli chcesz się odświeżyć, nie krępuj się. Ręczniki są w szafce po lewej.
-Dzięki.- pobiegła po swój bagaż i zniknęła w łazience.
Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Ciekawe, kto to mógł być?
-Można wejść!- krzyknęłam na całe gardło.
"Wrota"otworzyły się, a w progu stał German. Był on ostatnią osobą, której się spodziewałam. A jednak to on wszedł do środka.
-Dzień dobry....Może ja przyjdę później, bo chyba nie jest pani wyjściowo ubrana- stwierdził.
Spojrzałam w dół. Rzeczywiście. Nad biustem zawiązałam guzeł od ręcznika, który zakrywał moje ciało po uda. Nic więcej na sobie nie miałam. Czułam oblewający mnie rumieniec. Mężczyzna mierzył mnie wzrokiem i także poczerwieniał na twarzy.
-To...to nic, bardzo pana przepraszam- wydusiłam, mimo ogromnej guli w gardle.
-Nic się nie stało. Jest wczesna pora, a ja...-mówienie przychodziło mu z taką samą trudnością jak mi.
-To ja pójdę...się ubrać- przytrzymałam opadający ręcznik przy biuście.
Oboje skinęliśmy głową. Ulotniłam się pośpiesznie do swojej sypialni. Tam przyodziałam się w luźną, krótką sukienkę i ciemnodżinsową kurteczkę. Na nogi założyłam ulubione koturny, ułożyłam włosy i lekko się pomalowałam.
Wróciłam do salonu, gdzie German czekał cierpliwie nad nadzorem Ines. Ojciec Violetty wydawał się być trochę przytłoczony obecnością mojej przyjaciółki, więc przybyłam mu z pomocą.
-Ines, już poznałaś pana Germana, a teraz możesz zostawić nas samych.
Kobieta wstała, bacznie obserwując nowego znajomego. Zatrzymała się na chwilę przy mnie.
-Przystojny jest- powiedziała mi do ucha- Nie zmarnuj tego.
Minęła mnie z poważną miną. Zaśmiałam się i zauważyłam, że nasz gość również.
-Przepraszam za nią- usiadłam na przeciwko mężczyzny i nalałam herbaty- Bardzo pana wymęczyła?
Przyjął ode mnie filiżankę napoju. Patrzył wymownie, rozglądał się po pomieszczeniu. Ściągnął marynarkę. W pokoju zaczęło podnosić się ciśnienie. Ja również pozbawiłam siebie kurtki, odsłoniwszy opalone ramiona.
-Dlaczego pan tutaj przyszedł?- zapytałam wprost.
-Bo chcę panią przekonać do powrotu. Przepraszam za moje zachowanie- wyprzedził tym nawet moje myśli.
-Przykro mi. Ja już podjęłam decyzję, więc nie mamy o czym rozmawiać.
-Proszę tylko o przemyślenie tej sytuacji. W każdej chwili może pani wrócić.
Mówiąc to, German nasunął swą dłoń na moją. Drgnęłam ledwo odczuwalnie. Utkwiłam wzrok na haftowanym obrusie. Mężczyzna podniósł mój podbrudek, zmuszając do patrzenia mu w oczy.
-Mogę na to liczyć?
Odebrało mi mowę, jedynie kiwnęłam na "tak". German wstał z miejsca, chwycił w ręce marynarkę i skierował się do drzwi. Gdy puścił moją dłoń, poczułam jakbym ze wspaniałej bajki powróciła do szarej rzeczywistości. Pozostawił mnie na środku salonu.
-Do widzenia- odwrócił głowę. Chciał wyjść...
-Proszę pana, zdecydowałam się już- postanowiłam być spontaniczna- Wracam do domu.
-Bardzo się cieszę- Ger w obdarzył mnie serdecznym uśmiechem.
Zrobił krok w moim kierunku, ale gwałtownie się zatrzymał. Mnie także coś powstrzymywało przed zbliżaniem się. Przez moment na odległość wysyłaliśmy sobie ciepłe uśmiechy.
Wtem drzwi znowu się uchyliły. Do mieszkania wparowała moja siostrzenica ze zdenerwowaniem wypisanym na czole. Ubrana we fioletowo-różową spódniczkę stanęła na przeciwko mnie.
-Angie, co jest z tobą?!- wykrzyczała nie zważywszy na obecność ojca- Dlaczego nie odbierasz?
Wygrzebałam telefon komórkowy z torebki. Fakt. Dziesięć nieodebranych połączeń od 'Vilu'.
-Przepraszam. Wczoraj wiele się wydarzyło i...
-I co?! To nie powód, żeby mnie całkiem olewać- sama sobie wszystko wytłumaczyła- Słuchaj. Rozumiem twoją decyzję, bo również nie znoszę tej baby...
-Ej!- German w końcu się odezwał.
-Co nie zmienia faktu, że dla ciebie może być wspaniała- wybrnęła nastolatka, czyniąc ojca szczęśliwym- Ale zostałam w tym domu sama. Ja oszaleję!
Złapała się za głowę. Ten widok rozbroił mnie całkowicie. Dusiłam się ze śmiechu, aż doskwierał mi nieprzyjemny ucisk w brzuchu.
-Boli coś panią?- zatroszczył się szwagier.
-Brzuch- przyznałam- Ze śmiechu.
Mój śmiech niekoniecznie był uzasadniony i mógł wyglądać ciut komicznie. German podszedł i wsparł mnie, abym nie upadła.
-Co was tak śmieszy?
-Angie zgodziła się do nas wrócić- wytłumaczył i obiął mnie ramieniem. Nieznacznie drgnęłam.
-Na pewno tylko tyle się wydarzyło? Nic nie ukrywacie?- dziewczyna obserwowała nas badawczo.
-A niby co mielibyśmy ukrywać?- powiedzieliśmy chórem ja i German, co z pewnością nie wpłynęło pozytywnie na ocenę Violi.
-Właśnie to- Violka wskazała na nas.
Obróciłam głowę. Spojrzenia moje i mężczyzny spotkały się. Dzieliła je zdecydowanie za mała odległość. Ojciec Violetty nagle schował ręce za sobą i odsunął się.
Ani ja, ani osobnik dzielący ze mną wstyd nie pozwolił Vilu dojść do słowa. Szybko pokonali próg mieszkania, rzuciwszy tylko: "Do zobaczenia".
-Będę wieczorem- pożegnałam ich.
W związku z brakiem zapasów żywności w mojej lodówce, Ines i ja musiałyśmy sobie radzić inaczej. Odwiedziłyśmy kawiarenkę po drugiej stronie ulicy.
Panowała tam przyjemna atmosfera w sam raz, by zjeść śniadanie. Pomieszczenie rozjaśniały ściany w kolorze delikatnego beżu. Parapety przy dużych oknach w hebanowych ramach uginały się od ilości kwiatów. Wybrałyśmy stolik wysunięty na zewnątrz i spoczęłyśmy na ukwieconych obiciach. Zamówienie zostało złożone.
-I jak poszło z "panem Germanem"?- Ines zaczęła rozmowę od przedrzeźniania mnie.
-Dobrze poszło. Kulturalnie, sprawnie...
-I romantycznie- wtrąciła.
-Podsłuchiwałaś?- zabawiłam się w detektywa.
-Tylko nie bij- ona była złapanym przestępcą- Pan German się chyba nie pogniewał, że nie zostałaś w pokoju w samym ręczniku.
-Ej!- upomniałam ją ze śmiechem.
-No co? Mówię jak jest. Facet miał dziwnie zadowoloną buźkę.
-Przestań- nakazałam poważniej- German jest ojcem mojej siostrzenicy i pracodawcą.
-Niezłe ziołko z tej twojej siostrzenicy.
-O tak- przyznałam z...zadowoleniem.
-Po kimś to musi mieć.
Dowcipniś oberwał torebką. Naszą beztroską rozmowę przerwała kelnerka, która właśnie niosła na tacy nasze danie śniadaniowe. Pod nos podstawiła nam stos mocno wypieczonych, pachnących bułeczek i dwie filiżanki lekkiej kawy.
-Kiedy skończymy, gdzieś cię zabiorę- oświadczyła moja przyjaciółka i wgryzła się w jedną z bułeczek.
-Chciałabym ten dzień spędzić spokojnie, aby się rozluźnić- szukałam wymówki.
-Mogę ci zagwarantować, że się rozluźnisz- zapewniła tajemnicza ognistowłosa.
Wróciłyśmy do bezstresowej konsumpcji.
Jak obiecała Ines, tak też zrobiła. Zostałam zaciągnięta siłą do jakiegoś okazałego budynku. Nad ogromnym wejściem widniał szyld:
"Para nuestra estrella- studio nagraniowe"
-Nie, Ines, daj spokój- błagałam.
Właścicielka budynku nie zamierzała odpuścić. Twierdząc, że będę odkryciem przynajmniej tego dziesięciolecia, o małp nie wyrwała mi ramienia z tułowia. Po chwili jazdy windą znakazłam się w gabinecie mojej przyjaciółki. Pokój był dobrze oświetlony, przeważały jasne barwy, każdy regał był wypełniony po brzegi segregatorami.
-Oto moje królestwo- Ines obróciła się wokół własnej osi.
-Szybko przekonasz się, że ja się do tego nie nadaję.
-Zawsze warto spróbować- oznajmiła dzielnie.
-A nie jestem za stara?- zapytałam mieśmiało.
-Żartujesz? Madonna może, to ty tym bardziej- w sumie racja.
Pani dyrektor, tak głosiła tabliczka na drzwiach, znów chwyciła moją dłoń i z taką samą prędkością jak wcześniej porwała mnie ze sobą. Zbiegłyśmy dwa piętra w dół wprost do pomieszczenia z mnóstwem studyjnego sprzętu.
---------------------------------------------------
Rozdział pisany na komórce. :)
Przyjaźni Angie i Ines ciąg dalszy i dziwaczne Germangie.
Jak potoczy się pierwsza wizyta złotowłosej w studiu? Dowiecie się w kolejnym rozdziale.
Dziękuję za uwagę.
Abrazos,
Ruda
genialne german w nieodpowiedniej chwili w salonie czekam na nexta
OdpowiedzUsuńDzięki. :) Germangie zawsze spoko. XD Mam sporo weny, ale brak spokoju, by pisać. Do...następnego rozdziału.
UsuńCzy Ty mi tutaj bezczelnie dajesz nadzieję na Germangie, a w nastepnym rozdziale nie będzie ich?
OdpowiedzUsuńJa się pytam.
Super! Czkam na next! :D
Nie za bardzo rozumiem o co Ci chodzi z tym Germangie, ale dzięki za komentarz i do następnego! :D
UsuńLiczę na next ;)
OdpowiedzUsuńTo módl się, żebym znowu nie skasowała połowy przepisanego rozdziału. XD
Usuń... German! Ten to wie kiedy wpaść do domu. A Angie w ręczniku chętnie zaprasza? Hmmm... Violka przybyła, poskarżyła i poszła. A Ines zaczyna naszą Angeles wprowadzać w świat kariery. No i gites. Krótszy niż poprzednie, ale nie dziwię się - komórka to niezbyt odpowiednie narzędzie do pisania. :-P Czekam na kolejną dawkę Germangie ^,^
OdpowiedzUsuńAngie tak jakby zapomniała, że się nie ubrała w...jakieś ubrania. XD Racja, ale to nie dlatego. Po prostu nie mam chwili wolnego, żeby nikt nie zaglądał mi w ekran. Choć następny chyba wyszedł dłuższy...Nie wiem. Się zobaczy. XD
UsuńRozdział genialny !
OdpowiedzUsuńAngie wie kiedy i jak ma być ubrana. Tak samo jak German wie kiedy ma odwiedzić ludzi. Angeles kusi Germana ?! Angie ma iść za głosem serca i robić to co kocha czyli, czyli śpiewać. Już wyobrażam sobie inżyniera na jej koncercie. Violetta też by pewnie przyszła z Leonem, Diego i Tomasem jednocześnie. xD
Czekam na next !
~`Zona Ramosa
Dzięki. :) Angie ma w sobie to "coś" (patrz: 2 rozdział). XD Wszyscy chyba przyznają, że Clara i tym samym Angie, ma świetny głos. A zastanawiałyście się kiedyś co sprawia, że koło Violki faceci wręcz latają? Radzę zwrócić uwagę na jej figurę. :D German...Zobaczycie!
Usuń