czwartek, 26 czerwca 2014

Jednorazówka: "PS: Kocham Cię"


Cóż to jest rok? Marne trzysta sześćdziesiąt pięć dni i zazwyczaj pogmatwane pory roku. W tym czasie odbywają się różne, mniej lub bardziej, sensowne święta. Rok kończy się w noc sylwestrową. Czy pomysłodawca tej radosnej uroczystości pragnął przekazać nam, że od następnego dnia zaczyna się nowy rozdział naszego życia?
„Zostawcie wszystko, zapomnijcie o złym, zatrzymajcie w sercach dobre i żyjcie tak, abyście mieli kolejne wspaniałe wspomnienia”- tak mówił?
W takim razie to idiota. Niezdolny do miłości, niezrównoważony człowiek, który pewnie sam miał beznadziejny rok i żeby nie czuć się bardziej samotny niż jest, próbował wszystkich przekonać do zmian. Ale co to za zmiana? Najpierw balujemy całą noc, a 1 stycznia budzimy się wśród powszechnego bałaganu z niewyobrażalnie dużym bólem głowy i chorym gardłem. Potem z każdej strony bombardują nas postanowieniami noworocznymi. Pod wpływem presji: „Nic ci się nie uda, jeśli tego nie postanowisz” robimy je ze świadomością, że szansa na pomyślność jest jak jeden do miliona. Szczerze, czy każdemu ludzkiemu organizmowi na tej planecie się nudzi? W tym czasie, kiedy piszemy swoje obowiązki i pragnienia moglibyśmy zając się już ich realizowaniem. A tak, tylko widzimy żółte karteczki przyklejone do najróżniejszych mebli domowych.
Ten oszołom nie przewidział jeszcze jednej rzeczy. Jeśli ktoś nie chce nic zmieniać? Jeśli ktoś uważa, że mimo złych wspomnień woli pozostać przy starym biegu zdarzeń? Ja wolę. Od dokładnie trzech miesięcy moje życie toczy się z dnia na dzień. Nic mnie nie cieszy. Czasami chciałabym umrzeć i dołączyć do niego…
German był dla mnie jedyny i niepowtarzalny. To nie letnie zauroczenie, lecz głęboka miłość. Kochał mnie tak, jak nikt wcześniej. Wspierał we wszystkim, popierał mnie nawet wtedy, gdy nie miałam racji. Czułam jego obecność, która dawała mi siłę i motywowała do dalszego działania. Myśl, że po ciężkim dniu w pracy on będzie czekał na mnie w domu z otwartymi ramionami dodawała mi skrzydeł. Po sprzeczkach godziliśmy się, często bardzo czule, i znów nasze wspólne życie nabierało tempa. Był moim mężem, kochankiem i przyjacielem jednocześnie.
Teraz siostra bliźniaczka mojej obrączki spoczywała w trumnie z ciałem właściciela. „German Castillo”- ogłaszała kamienna tablica. Patrzyłam na nią codziennie. I codziennie podlewałam swoimi łzami kwiaty przed zadbanym miejscem pochówku męża. Zostałam wdową.  Trudno było mi w to uwierzyć, gdyż w pamięci ciągle miałam śmiejącego się, zdrowego ukochanego. Potem moim oczom ukazywały się nasze namiętne pocałunki oraz intymne chwile. Nawet we wspomnieniach , niektórych już dość odległych, czułam jego miłość i bezwzględne oddanie.
Nie mogłam zrozumieć, dlaczego to piękno zostało tak brutalnie przerwane i odebrane mi na zawsze. Cholerny guz mózgu! Śmierć Germana to chyba kara. Za kłamstwa i moje nieuczciwe życie. To dlatego zasługiwałam na tak okrutną karę? Bóg nie zna naszych uczuć, nie może przewidzieć ruchów jakie wykonamy. Czy Pan wie, że przez resztę życia nie zaznam prawdziwej miłości? Że będę zasypiać i budzić się w ogromnym, prawie pustym łóżku bez żywej duszy obok siebie? Nie wydaje mi się, by zmusił mnie kiedykolwiek do ściągnięcia obrączki.

Pewnego dnia pogoda zupełnie nie pasowała do mojego grobowego nastroju. Słońce, które zdawało się uśmiechać, upierdliwie świeciło mi prosto w twarz i na smoliście czarną sukienkę. Lekko rozpuszczone włosy falowały na wietrze. Nałożyłam na nos ciemne okulary i skierowałam się w stronę cmentarza.
Mosiężna brama była szeroko otwarta w geście zaproszenia. Po żwirowej ścieżce doszłam do miejsca spoczynku zmarłego. Światło słoneczne oświetlało go, jednak harmonię wprowadziły drzewa i ich ogromny cień. Napis na tablicy napełniał mnie żalem. Gigantyczne łzy płynęły po moich policzkach mimo woli.
-Kochanie- łkałam- O ile życie byłoby prostsze z Tobą u boku. Odkąd Cię nie ma uświadomiłam sobie, że nic sama w życiu nie zdziałałam. Większość zawdzięczam Tobie i miłości, jaka nas połączyła. Tak bardzo pragnę czuć Twoje ramiona obejmujące mnie. W końcu z tej tęsknoty dołączę do Ciebie…- mówiłam łamiącym się głosem i uklęknąwszy na ziemi, płakałam obficie.
-Skarbie- usłyszałam znajomy męski głos.
Mógł należeć tylko do jednej osoby. German stał obok mnie, również patrząc na swój własny grób. Wyglądał tak, jak zwykle. Krótko przystrzyżone kruczoczarne włosy i dołeczki w policzkach obok idealnie skrojonych warg. Spoglądał na mnie tak samo błyszczącymi oczami.
-Czemu płaczesz? Nie warto.
-Płaczę z rozpaczy i leku jaki ogarnia mnie całą- wyjaśniłam oczywistą rzecz- Dlaczego odszedłeś?
Mężczyzna w jednej chwili wziął mnie w ramiona. Mogłam wypłakać się mężowi, który po prostu przytulił moje wychudzone ciało i nie puszczał.
-Widocznie tak chciał Bóg- odpowiedział, westchnąwszy ciężko.
-Ale ja nie chcę być sama!
-Przecież jest Violetta, Olga i Ramallo, masz przyjaciół.
-i co z tego, jeśli nie mam już Ciebie…
-Dasz sobie radę- stwierdził z nieudawaną pewnością.
-Ale…
-Ciii…- położył palec na moich ustach. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jakie one są zimnie. German ogrzał je ciepłem swej dłoni- Zawsze będę przy Tobie. O, tutaj- przeniósł rękę na moją klatkę piersiową w miejsce serca.
-Na pewno- przyznałam, ujmując jego gorącą dłoń. Kiedy podniosłam wzrok, napotkałam to hipnotyzujące czekoladowe spojrzenie, którego nigdy nie zapomnę…
-Muszę już iść.
German chwycił mój trzęsący się podbródek i po chwili dał mi zasmakować swoich ust. Poczułam nagły przypływ energii i ciarki przechodzące przez całe ciało. Ukochany musnął jeszcze kilkakrotnie moje wargi, po czym bez słowa, ani żadnego gestu, zniknął. W jednej chwili znikoma radość mnie opuścił, a straszna rozpacz i tęsknota wzrosły.
Nie mając już czego szukać na cmentarzu, ze spuszczoną głową przyszłam do domu.


Jakiś czas później.

Kolejny zwyczajny dzień. Żałowałam, że w ogóle się obudziłam. Jedynym i zarazem bardzo ważnym powodem, dla którego chciałam umrzeć, było spotkanie z ukochanym i myśl o naszym wspólnym szczęściu. Ubrana w przetarte dżinsy, przeżyłam bolesne starcie z rzeczywistością. Po ulicach spacerowali radośni przechodnie. Kilka osób przeczytało napis na mojej bluzce: „Love is for the fools” i odwrócili wzrok. Wiatr delikatnie mierzwił mojego niedbale zrobionego kucyka. Stukałam o asfalt wysokimi czarnymi obcasami, a w rękach dzierżyłam wielki bukiet czerwonych róż. Miałam położyć go na grobie męża z okazji czterech miesięcy od jego śmierci.
Na cmentarzu wykonałam to, co chciałam i odmówiłam modlitwę.
-Wieczne odpoczywanie racz mu dać, Panie, a Światłość Wiekuista niechaj mu świeci na wieki wieków. Amen. Wieczne odpoczywanie…
Nagle ktoś przerwał mi swoim wołaniem, które moim zdaniem było zupełnie nie na miejscu.
-Przepraszam!- krzyczał listonosz z drugiego końca alejki.
-Już idę- zaklęłam pod nosem- Czy nawet modlitwy nie dadzą mi w spokoju odmówić?
-Przyszedł do pani list- chyba nie do końca dałam po sobie znać, że się niecierpliwię.
Mężczyzna wręczył mi śnieżnobiałą kopertę, o takim samym kolorze miał czuprynę na głowie. Wydukałam krótkie „dziękuję” i cofnęłam się do pomnika Germana.
Spoczęłam na ławce i wsłuchałam się w szum drzew. Przypatrzyłam się kopercie. Początkowo uważam ją za głupi żart, bo przekazanie mi jej było co najmniej dziwne. Potem jednak posłuchałam głosu, nakłaniającego mnie, aby rozerwać papier.
Tak też zrobiłam. Moim oczom ukazał się napis „Angie”. Z podwojoną ciekawością rozwinęłam kartkę. Rozpoznałam pismo mojego Anioła…
-Nie, to niemożliwe- wymówiłam te słowa sama do siebie. Mimo wahania, utkwiłam wzrok w tekście.

Kochana Angeles!
Wiem, że myślisz: „To niemożliwe”, ale to się dzieje. Zaprzestań na chwilę modlitwom i przeczytaj mój list. Dostałaś go nie przez przypadek z rąk takiej osoby. Pamiętaj, nie daj tęsknocie zawładnąć sobą. To najgorsze, co może się zdarzyć. Martwię się, ponieważ jesteś już niepokojąco blisko. Mam dla Ciebie, mojej ukochanej, kilka rad. Będziesz musiała się mnie słuchać i nawet nie próbuj mówić „nie”!
Po pierwsze, stopniowo zapominaj o tym co się stało. Wyrzucaj z siebie emocje, nie staraj się ich ukrywać. Aby rozpocząć nowe, lepsze życie, oddaj się swojej pasji. Jeśli najdzie Cię taka ochota, bez wahania wracaj do show-biznesu, który będzie obfitował w absorbującą pracę i częste zabawy. Poprawiaj humor drobnostkami, takimi jak słodycze czy dobra komedia. Rób wszystko, aby na Twojej twarzy ponownie zagościł uśmiech. Chcę przekonać się, jak pięknie wygląda to z góry.
Proszę Cię, skarbie, abyś rzadziej przychodziła na cmentarz. To tylko rozdrapuje rany i w niczym nie pomaga. Dziś minęły cztery miesiące odkąd odszedłem i chciałbym, żebyś wciąż żyła spokojnie. Jeszcze wszystko w Twoim życiu się ułoży, jestem pewien i postaram się o to. Nie każę Ci szukać miłości na siłę, ale skłaniam do otwarcia się przed ludźmi. Sam doskonale wiem, jakie to trudne, lecz naprawdę warto. Gdybym tego nie zrobił, nie poznałbym Cię, a tym samym swojej kochanej żony. Po prostu spróbuj.
A, jeszcze jedno, również bardzo ważne. Spakuj moje rzeczy i wynieś je do piwnicy. Będziesz miała więcej miejsca dla siebie, a wspomnienia nigdy przecież nie wygasnął. Czy zobaczę Cię jeszcze w tych ukwieconych bluzeczkach, które kiedyś uwielbiałaś? Oby tak. W nich jesteś najpiękniejsza. Strój także pomoże Ci w odnalezieniu się w tej smutnej sytuacji.
Wiedz, że mi też Cię brakuje. Moment, gdy po raz pierwszy Cię pocałowałem i obiąłem pozostaną w mojej pamięci na zawsze. Żałuję, że pozbawiono mnie możliwości przytulenia Cię ‘na dobranoc’. Jak wytrzymam bez podziwiania Twojego piękna z bliska, nie wiem, ale niestety będę musiał. Jak obejdę się bez Twej troski i czułości? Kiedy będzie Ci źle, powtarzaj sobie te słowa: „Ukochani ludzie, nawet po śmierci, są obok nas”. I wszystko się ułoży. Bądź pewna, że będę o Ciebie dbał i Cię chronił. Moim domem od dziś jest Twoje serce.
                                       
                      Na zawsze Twój,
                                           German
PS. Kocham Cię.




-Ja Ciebie też- szepnęłam i pozwoliłam, by jedna pojedyncza łza spłynęła na kartkę…


____________________________________________________________
Możecie się domyśleć jaki film niedawno oglądałam.
Nie wpadnijcie w depresję! XD Nacieszcie się jednorazówką, bo rozdział idzie mi bardzo wolno.
Dziękuję za uwagę.

Ruda

10 komentarzy:

  1. No to sie dzialo. :D Przeczytalam oba rozdzialy, jednorazowke i pozwol, ze komentarz pozostawie tutaj. Wiec najpierw ostatnie dwa posty. Bardzo spodobal mi sie Twoj styl i delikatne, nie przesadzone poczucie humoru w tych "powaznych chwilach". Olga jest zawodowa, Angeles jeszcze lepsza - na prawde masz dryg do pisania. Jesli chodzi o jednorazowke, to oczywiscie film przepiekny, wzruszajacy, a taka wersja bezapelacyjnie przypadla mi do gustu. Cudowny list, tresc podejrzewam niejedna osobe wzruszyla (w tym mnie, ale NIESTETY DLA MNIE nie na tyle, zeby sie poplakac, a uwierz, ze dzis bardzo bym chciala). Tak, czy tak wszystkie posty byly magiczne, kazdy mial cos w sobie i sprawil, ze chce sie wiecej. Duzo weny, sloneczko! Niech Cie nie opuszcza i wiernie towatzyszy. Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. :] Szczerze, bałam się, bo moje poczucie humoru nie zawsze pasuje do sytuacji i niektórych irytuje. Zasmuciłaś mnie trochę tym, że nie popłakałaś się, czytając list, ale cóż. :[ Mówi się trudno. Dzięki za komentarz i mam nadzieję, że Twoje życzenia zostaną spełnione. W sensie, żeby mnie wena nie opuściła. Dzięki. [Coś za często używam tego słowa XD].

      Usuń
  2. Ja nie płacze, nawet tak nie myśl! XD
    Do oka mi tylko coś wpadło. xD
    Supcio. Czekam na kolejne równie dobre, jednorazówki i rozdziały. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale naprawdę płakałaś? XD Taki był zamiar, ale głupio mi teraz.
      Thanks. :] Milutko. :]

      Usuń
  3. Wzruszyłam się ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam wyżej- taki był zamiar. Ale jednak dziwnie słyszec, że ktoś się przeze mnie popłakał. Dzięki za komentarz. :]

      Usuń
  4. Chciałabym skomentować jednorazówkę, ale nie potrafię !

    ~`Nieznajoma (Żona Ramosa)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, wiem... Zareagowałam nieprawidłowo. Śmiałam się zamiast płakać :D I strasznie chcę taką koszulkę jak miała Angie :D Śmieszna taka XD List wzruszający. Nie mnie w sensie, ale taki poruszający XD Boże, pisanie dzisiaj komentarza nie ma sensu, bo plotę trzy po trzy i śmieję się jak głupia XD Piękny tekst :D Pozdrawiam ~B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Ty mogłaś? Nie wierzę już w ludzi XD. Dziękuję. I nawzajem. Całuski!

      Usuń